Usiłowanie zamachu, do którego miało dojść wieczorem, 15 listopada 1888 roku. Sprawcą był niejaki Schumann, kasjer ratuszowej kasy miejskiej w Słupsku, prawdopodobnie chory psychicznie.
Według licznych ówczesnych doniesień prasowych, do zdarzenia miało dojść we czwartek, 15 listopada wieczorem. Kasjer przedostał się do sali obrad słupskiej rady miejskiej i wstawił tu zapaloną lampę nocną do drewnianej skrzyni z kulami do głosowania. Następnie odkręcił wszystkie kurki gazowe i uciekł. Jak informowały gazety, do eksplozji nie dosżło tylko dlatego, że zamachowiec zapomnial pozamykać klapy wentylacyjne. Skutki zamachu – gdyby się udał - mogły być bardzo poważne, zwłaszcza że w ratuszu mieszakał wówczas w służbowym mieszkaniu dozorca wraz ze swoją rodziną. Zabudowa tej części miasta była bardzo zwarta. Wybuch gazu mógł zatem spowodować znaczne szkody także w sąsiednich budynkach.
Kasjer Schumann następnego dnia został zauważony w Ustce, skąd zapewne planował ucieczkę na jakimś statku. Został jednak tutaj pochwycony i aresztowany. Część dziennikarzy twierdziła, że czyn kasjera był wynikiem załamania nerwowego, którego symptomy miał on przejawiać już wcześniej.