Demo

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Trasa rowerowa: 99 km

Partnerzy: APR Ziemia Słupska, portal GoForFun, Miasto Słupsk, Gmina Kobylnica, Gmina Smołdzino, Gminny Zespół Ekonomiczno-Administracyjno Gospodarczy Szkół w Kobylnicy.

dinozauryLebaSobota, 20.06.2013 r., kolejny rajd rowerowy i kolejna przygoda z STR Szprycha, tym razem w poszukiwaniu śladów dinozaurów. Rajd zaczęliśmy zbiórką na dworcu PKP w Słupsku, skąd o godzinie 6:55 pociągiem SKM pojechaliśmy do Lęborka..  W trakcie trwania podróży spadł na mnie obowiązek sprawdzenia obecności z listą zarejestrowanych uczestników i wręczenia bonów rabatowych do pizzerii w Łebie, które otrzymaliśmy dzięki uprzejmości naszej koleżanki, Agnieszki Zduńskiej. Dalsza podróż przebiegła na rozmowach. Po dotarciu do Lęborka przesiedliśmy się na rowery, aby dalej kontynuować wyprawę, której głównym celem był Łeba Park w Nowęcinie, czyli podróż w czasie do krainy dinozaurów.
Na dworcu w Lęborku powitała nas Lęborska Lwica, Sylwia. Tym samym były nas dwie, Sylwice ;). Dołączyło jeszcze dwóch rowerzystów ze Słupska, którzy drogę do Lęborka pokonali na rowerach. Po przywitaniu i uzupełnieniu listy rejestracyjnej uczestników rajdu ruszyliśmy w drogę ścieżką rowerową. Po opuszczeniu granic miasta skierowaliśmy się drogą asfaltową na Wilkowo Nowowiejskie, gdzie pierwszym zaplanowanym przystankiem było miejsce bicia rekordów. Jednak wcześniej wszyscy musieli zmierzyć się z niełatwym podjazdem. Oczywiście cała grupa podjęła wyzwanie i szczęśliwie dojechała na sam szczyt, a tam już czekała nagroda w postaci zjazdu na złapanie oddechu, a później wilkowskie rekordy świata.
Wilkowo Nowowiejskie to rekordowa wieś w Polsce. Bicie rekordów stało się tu już tradycją. Pobito tutaj 7 rekordów Polski i świata, wpisane do Polskiej Księgi Rekordów i Osobliwości. Jej sołtys w uznaniu za pracę na rzecz rozwoju i promocji wsi został uhonorowany polskim prestiżowym tytułem Sołtysa Roku. Atrakcje turystyczne, z których słynie Wilkowo, powstałych dzięki inicjatywie sołtysa oraz pasji wykonawców, a które mieliśmy okazję zobaczyć to:
- najdłuższa deska świata Victor (do 2012 r.), która wynosi 40 metrów 81 i pół centymetra.  W 2009 roku oficjalnie wpisana została do Księgi Rekordów Guinnessa,
- najdłuższy stół biesiadny na świecie, który mierzy ponad 35 metrów długości. Jest prawdopodobnie także najdłuższym stołem na świecie, ale nie został oficjalnie zgłoszony do księgi Guinessa,
- największa ręcznie formowana i wypalana cegła na świecie o imieniu Bartek,
- najdłuższa hulajnoga na świecie, trójkołowa Oliwia ma długość 20 metrów, 18,5 cm.
Do Wilkowa należy też rekord na największą polewkę rybną, która była już piątym z kolei rekordem świata, a miała dokładnie 2586,6 litrów. Z kolei w tym roku podjęto próbę bicia kolejnych dwóch rekordów - największego drewnianego chodaka i największej liczby osób maszerujących do dźwięków orkiestry, które zakończyły się powodzeniem. Największy chodak na świecie mierzy 464 cm długości, 207 szerokości, 263 wysokości i waży ponad 4 i pół tony, a największa liczba osób maszerujących do dźwięków orkiestry to 518.
Następnym etapem naszej podróży był kościół Św. Marii Magdaleny w Garczegorzu, który powstał już na długo przed opanowaniem tych ziem przez Zakon Krzyżacki. Budynek kościoła jest murowany, dwunawowy, poewangelicki w stylu gotyckim. Ołtarz wykonany jest z marmuru, przedstawia krucyfiks, Matkę Boską Bolesną, Św. Jana Apostoła i Św. Marie Magdalenę. Po bokach stoją dwa anioły. Godna uwagi jest ambona z drewna dębowego w stylu gotyckim. Z kolei na wyjeździe z Garczegorza , tuż przy stacji paliw, znajdują się 3 zabytkowe samoloty – nieloty, pamiętające jeszcze lata 40-ste ubiegłego wieku. Chyba nie muszę mówić, że wzbudzają one duże zainteresowanie. Dlatego też i my się tam zatrzymaliśmy, aby obejrzeć każdy samolot z każdej strony. Znakomita atrakcja nie tylko dla koneserów. Po zaspokojeniu ciekawości zjechaliśmy na ścieżkę rowerową, która zaprowadziła nas do Krępy Kaszubskiej, gdzie zrobiliśmy kolejny postój, gdyż postanowiliśmy odwiedzić cmentarz-pomnik ofiar "Marszu Śmierci". Na cmentarzu spoczywają ofiary ewakuacji więźniów obozu koncentracyjnego w Stutthofie, przeprowadzonej przez Niemców w lutym 1945 roku. Hitlerowcy w obawie przed zbliżającym się frontem, przeprowadzili zbrodniczą ewakuację obozu, która pochłonęła 13000 ofiar, znacząc trasę mogiłami w Bożym Polu, Godętowie, Łęczycach, Lubowidzu, Gęsi i Krępie. Dwa lata po wojnie szczątki zamęczonych więźniów pochowano na nowo założonym cmentarzu w Krępie, a w roku 1956 odsłonięto tu tablicę pamiątkową. Na cmenarzu spoczywa ok. 740 osób, w tym szczątki 162 więźniów obozu ewakuacyjnego w Gęsi, 315 więźniów obozu ewakuacyjnego w Krępie Kaszubskiej oraz 260więźniów KL Stutthof ekshumowanych w 1955 r. z innych miejsc: Dąbrówki koło Lubowidza, Godętowa, Łęczyc i Bożegopola. W 2010 r. na cmentarzu pochowano szczątki 3 ofiar marszu śmierci ekshumowane z grobu w Łebuni. Jest to pielęgnowane miejsce martyrologii, które corocznie odwiedzają wycieczki szkolne, harcerze, grupy i organizacje społeczne. Cmentarz ma charakter międzynarodowy i ekumeniczny, jako że spoczywają na nim więźniowie KL Stutthof wielu wyznań i narodowowści, w tym polskiej, żydowskiej i rosyjskiej. Po opuszczeniu cmentarza ponownie wjechaliśmy na ścieżkę rowerową , która zakończyła się w Białogardzie. Aby ominąć niebezpieczny odcinek na trasie Białogarda-Łeba, dalszą trasę pokonaliśmy bocznymi drogami, kierując się najpierw na Skarszewo, a później Wrzeście. Pokonując piaszczysty odcinek pośród krajobrazów leśnych wyjechaliśmy w miejscowości Szczenurze, gdzie na placu zabaw zrobiliśmy postój, aby nabrać sił na pokonanie kolejnych kilometrów. Wszyscy wykorzystali ten czas na posilenie się, a co niektórzy na złapanie promieni słońca, które nieustannie towarzyszyło nam od początku wyprawy. Dla dzieci i pojedynczych jednostek dorosłych był to również czas zabawy na huśtawkach i zjeżdżalniach znajdujących się na placu zabaw. Dalsza droga prowadziła już do miejsca docelowego, Nowęcina. Jednak zanim wyruszyliśmy w poszukiwanie śladów dinozaurów, zwiedziliśmy pałac z XVI w. z gotyckimi piwnicami usytuowany pośród pięknej zieleni, a następnie pojechaliśmy orzeźwić się nad jezioro. Niestety jezioro nie było zbyt czyste, porośnięte mułem zniechęciło potencjalnych chętnych choćby do zamoczenia stóp. Jednak znaleźli się i tacy, którzy zaliczyli tzw. kąpiel błotną. Po tych atrakcjach udaliśmy się w podróż w czasie do krainy dinozaurów. Łeba Park jest pięknie położony na obszarze około 20 hektarów. W otoczeniu lasów, stawów, trzęsawisk i naturalnej przyrody, idąc wieloma szlakami poznaliśmy poszczególne okresy z prastarych dziejów Ziemi. Podczas spaceru ścieżkami, mostkami i kładkami poprzez trzciny mieliśmy okazję obcować z około 100 gadami. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują dwa kolosy: mający 45 metrów długości Seismosaurus i jedyny w Polsce Brachiosaurus o wysokości 13 metrów - Łebuś Wydmozaurus :) Łeba Park to również możliwość obejrzenia scen z polowań na grubego zwierza oraz możliwość goszczenia w pradawnej chacie i w skalnych grotach obrazujących codzienne życie i pochówek Neandertalczyków. Największą radość dostarczyła nam przejażdżka pojazdami Flinstonów. Każdy mógł sprawdzić swoje umiejętności na specjalnie wyznaczonym torze. Mogłoby się wydawać, że dla miłośników dwóch kółek to lajtowa przygoda. Nic bardziej mylnego... Okazało się, iż w przejazd dwuwalcowymi pojazdami napędzanymi pedałami trzeba włożyć trochę więcej wysiłku niż podczas jazdy na rowerze, nawet pod strome wzniesienia. Podczas spaceru po parku natrafiliśmy na tor przeszkód, tzw. Małpi Gaj, gdzie mogliśmy wykazać się sprawnością we wspinaczce. Do pokonania mieliśmy ruchome pomosty, przeprawy po palach, drabinki, kładki i itp. Po tych atrakcjach przyszła pora na odwiedziny w wiosce indiańskiej, a tym samym przeniesienie w świat Dzikiego Zachodu. Poznaliśmy zwyczaje plemienne i codzienne życie Zobaczyliśmy jak mieszka się w tipi, były tańce, rzucanie lassem, strzelanie z łuku i wiatrówki. Po opuszczeniu wioski indiańskiej  poszliśmy do Mini ZOO, w którym znajdują się m.in. kozy, owce, daniele, jelenie, lamy, osiołki, kangury i inne. Na zakończenie naszej wędrówki wstąpiliśmy do Groty Bursztynowej, w której mieliśmy okazję obejrzeć ciekawe eksponaty z pięknego kamienia, jakim jest bursztyn. Na terenie parku znajduje się również muzeum szkieletów i skamieniałości. Eksponatami nie są wyłącznie szkielety dinozaurów ale również okazy różnego typu skał.
Zwiedzając park można spędzić wspólnie czas oraz, przy okazji, pogłębić swoją wiedzę na temat zamierzchłych czasów, zobaczyć jak wyglądało i rozwijało się wtedy życie przyrody, ludzi i zwierząt. Jest to fantastyczna przygoda edukacyjna dla małych i doskonała zabawa dla dużych miłośników największych gadów w historii. Łeba Park Okazał się kolorowym miejscem, z którego zwiedzania czerpią radość nie tylko najmłodsi podróżnicy.
Nieco zmęczeni, ale pełni wrażeń wróciliśmy do Łeby. Nastąpił moment, na który wielu czekało zasłużony posiłek. Podczas przerwy obiadowej zapadła decyzja, że wracamy do Słupska rowerami, a nie pociągiem jak wcześniej planowaliśmy. Posileni i pełni energii na pokonanie kolejnych kilometrów, wyruszyliśmy w drogę powrotną kierując się na miejscowość Żarnowska. Trasa nie należała do łatwych, gdyż do samych Główczyc mieliśmy do pokonania piaszczysty odcinek przez las. Po drodze zrobiliśmy, krótki postój, aby z punktu widokowego obejrzeć jezioro Łebsko. Widoki niezapomniane.
Dzień okazał się długi i wyczerpujący. Do Słupska wróciliśmy dopiero o godzinie 22:00, zmęczeni, z tym że było to zmęczenie, które uskrzydla i dodaje energii na kolejne dni. Również pełni pozytywnych wrażeń i gotowi do następnej wyprawy, na którą wszystkich zapraszam już w sobotę, 6 lipca. Rano wybieramy się na kolejny rodzinny rajd po gminie Kobylnica, a wieczorem na nocny rajd do Ustki, tzw. fajerwerkowy.
Na zakończenie specjalne słowa podziwu i uznania oraz gratulacje od całej ekipy dla naszego najmłodszego uczestnika rajdu, Marcina, który pokonał z nami cała trasę, 99 km, wykazując się wielką wytrwałością.
Sylwia Okuń – STR Szprycha