Demo

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Trasa rowerowa: 57 km

Partnerzy: APR Ziemia Słupska, portal GoForFun, Miasto Słupsk, Gmina Kobylnica, Gmina Smołdzino, Gminny Zespół Ekonomiczno-Administracyjno Gospodarczy Szkół w Kobylnicy.

2wydmaorzechowskaSobota ósmego czerwca była dla mnie wyjątkowym dniem ponieważ po dłuższej przerwie spowodowanej brakiem rowerów (naprawiane po wypadku) mogłem ponownie wrócić na szlaki rowerowe i uczestniczyć w rajdach organizowanych przez „szprychę”. Pogoda była wręcz wyśmienita, więc nie marnując czasu wskoczyliśmy na siodełka i czym prędzej udaliśmy się na miejsce zbiórki, gdzie czekało prawie 40 chętnych i gotowych do jazdy miłośników dwóch kółek. Poranne słoneczko delikatnie muskało po twarzach i rozgrzewało nas do jazdy w kierunku Wydmy Orzechowskiej. Widząc uśmiechnięte twarze i radość ze wspólnego spotkania, wiedziałem, że to będzie udana wycieczka. Nasza trasa wiodła najpierw do Doliny Charlotty gdzie mogliśmy podziwiać wspaniałą budowlę w otoczeniu pięknych drzew (Hotel SPA),. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że niebawem będzie tam dodatkowa atrakcja w postaci fokarium. Po zrobieniu kilku zdjęć udaliśmy się w dalszą drogę prowadzącą przez Bydlino i kolejne miejscowości, które można zobaczyć na mapce przejazdu ;-)  Jechaliśmy malowniczymi ścieżkami i podziwialiśmy naszą cudowną przyrodę, która o tej porze roku jest najpiękniejsza. Gdy dotarliśmy do wydmy to czekała nas krótka wspinaczka po ułożonych podestach drewnianych na piasku, dzięki którym mogliśmy sprawnie poruszać się w górę. Będąc na szczycie mogliśmy zaobserwować piękne krajobrazy, które nas otaczały wokół. Po wykonaniu kilku szybkich fotek powrót na rowery, ale na krótko, gdyż przed nami wieża widokowa o wysokości około 48 m. Wspinaczka do góry po prawie 250 stopniach krętych schodów mogła niektórych przyprawić o zawrót głowy, ale dbałość o kondycję jest jak najbardziej wskazana. Kto już dotarł na samą górę to z pewnością nie żałował, bo było co podziwiać. Słoneczna pogoda i duża przejrzystość powietrza pozwala dojrzeć wzgórze Słowińców Rowokół oraz Słupsk, no i oczywiście wydmy Orzechowskie, które w czasie wojny służyły jako strzelnica do ćwiczeń strzeleckich załogom niemieckich sztukasów. Mało znanym faktem z dziejów Orzechowa Morskiego jest, że było to ulubione miejsce wycieczek konnych Otto von Bismarcka, późniejszego "żelaznego kanclerza” II Rzeszy Niemieckiej. Bismarck kilkakrotnie spędzał w Ustce wielotygodniowe wczasy i do swoich ulubionych Orzechowskich buków wyprawiał się podobno codziennie. Tak naprawdę wieża została wybudowana głównie w celu ochrony przeciwpożarowej, aby szybciej wykrywać pożary lasów przez leśników.
    Po nasyceniu się pięknymi widokami przyszedł czas nasycić ciało, a dokładnie nasze żołądki, więc były pyszne kiełbaski z ogniska oraz dla niektórych smaczne i zdrowe kanapki z sałatą, pomidorami i rzodkiewką. Krótki odpoczynek i dalej w trasę, bo po dobrym posiłku należało jeszcze skosztować słodki deser, a przynajmniej dostarczyć dobrą kofeinę dla spragnionego organizmu na promenadzie usteckiej. To już było dopełnienie i rozkosz dla podniebienia. Po tych wszystkich przyjemnościach pozostało już tylko z Ustki wrócić do Słupska, ale nie tak od razu. Przed nami piękny szlak rowerowych prowadzący lasem, potem przez rzeczkę i dalej w kierunku ukrytej wyrzutni rakietowej o której istnieniu nikt nie wiedział poza członkami „szprychy”. Zanim dotarliśmy do miejsca, którego nikt poza nami nie jest w stanie odnaleźć nawet na najdokładniejszych mapach zwiedziliśmy wcześniej bunkier, w którym zorganizujemy II Galę Szprychy ;-)  Niestety nie wszedłem do tej budowli ponieważ chwilę wcześniej ugryzła mnie w łydkę wielka końska mucha i będąc rannym musiałem poddać się zabiegom leczniczym (wysysanie jadu metodą usta – łydka).
W między czasie dzięki uprzejmości naszego kolegi dowiedzieliśmy się jak płynął sobie prąd naszym morzem bałtyckim i co oznaczają wkopane w ziemię słupki z napisem DC ( dla niewtajemniczonych oznacza to prąd stały).
    Potem to już można powiedzieć, że było z górki dosłownie i w przenośni. Przed Bruskowem postanowiłem, że na koniec dnia warto się trochę zmęczyć i wraz z moimi kolegami Piotrem i Jurkiem trochę mocniej przycisnęliśmy pedały i w efekcie reszta grupy została gdzieś daleko za nami, a potem już ich nie było widać.
Kończąc muszę powiedzieć, że było mi bardzo przyjemnie i miło spędzać czas w towarzystwie mojej „rowerowej rodzinki” za co serdecznie wszystkim dziękuję.  
Karamba – szpieg z krainy deszczowców.
Mariusz Stefański – STR Szprycha