Demo

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Silny nurt rzeki nie odstraszał dawnych mieszkańców naszego miasta od kąpieli. Nawet tych, którzy dopiero uczyli się pływać. W drugiej połowie lat dwudziestych minionego stulecia nad Słupią działało aż sześć kąpielisk.
Kąpielisko Miejskie za gazownią, czyli za dzisiejszą ulicą Rybacką było płatne. Był tam drewniany pomost i wydzielone miejsca do kąpania dla umiejących pływać i niepływających. Na trawiastym brzegu można było się opalać. Kąpielisko rekomendowano jako miejsce, gdzie może być także prowadzona nauka pływania. „Pojedyńczo, nie grupowo” – zastrzeżono w przewodniku po Słupsku z 1926 roku – „bo nie odpowiada ono nowoczesnym wymogom.” Mimo to, jak czytamy dalej w wydawnictwie Eulitza, niektóre szkoły prowadziły w tym czasie za gazownią regularne, grupowe zajęcia pływackie. Zapewne z dreszczykiem, ale to lata, gdy nikt nie dramatyzuje z powodu, że może dojść do tragedii. W opisie jest tylko taka uwaga: „do organizowania zawodów sportowych kąpielisko nie nadaje się, bo rzeka ma tam zbyt silny prąd.” Wygląda na to, że w tym zastrzeżeniu bardziej niż o bezpieczeństwo chodzi o równość szans zawodników i miarodajność wyników sportowych.
Można było natomiast za gazownią wykonywać skoki do wody. W „Stolp und seine Umgebung” czytamy, że stały tam dwie trampoliny – jedna do skoków z wysokości 1 metrów i druga – z poziomu 3 metrów. To oznacza, że rzeka w tym miejscu musiała być bardzo głęboka. Pewnie co jakiś czas obsługa kąpieliska oczyszcza tu jej koryto.