Demo

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Zamek w Człuchowie był większy niż bytowski. Porównywano go 
nawet z Malborkiem. Toteż czterdziestu pieszych Polaków, 
przysłanych tu przez wodzów w ostatni wtorek lipca wcale nie liczyło na tak 
spektakularne zwycięstwo. Mieli tylko, jak pisał współczesny 
tym wydarzenim kronikarz Jan Długosz, "spróbować szczęścia i odzyskać 
zamek, albo gdyby to się nie udało, urwać co przeciwnikom ze 
zdobyczy". 
Tymczasem wydarzenia potoczyły się jak w sensacyjnym filmie: 
Nasi pojawiają się przed zamkiem. Dowódca prokrzyżackiej załogi 
Marcin Sycowic (Zitzewitz?) zbiera wszystkich obrońców, wyjeżdża 
z zamku i śmiało kontratakuje. Wykorzystuje to dwóch propolskich 
księży (Pomorzanie), nauczyciel i kilku uczniów. Zatrzaskują 
bramy, aby obrońcy nie mogli wrócić, po czym sieciami na ryby 
"wyławiją" z lochów niejakiego Jurka Dąbrowskiego (bardziej znany jako Jerzy z Dąbrowy) i 16 
uwięzionych polskich rycerzy. Prokrzyżaccy obrońcy byli 
zdezorientowani. Długosz: "Przerażeni tak nagłą przygodą i 
niebezpieczeństwem, nie wiedząc, co pierwej mieli czynić, czy 
odpierać piechotę, czy szturmować do wyższej części zamku, żeby 
go odzyskać, bez obuwia i ledwo w pół okryci, wymknąwszy się z 
niższej części zamku uciekli w okolicę słupską (...)."