Wzgórze morenowe o wys. 114 m n.p.m., nieopodal Smołdzina, najwyższe w okolicy, nazywane też Świętą Górą Słowińców. Punkt nawigacyjny dla dawnych żeglarzy, miejsce kultu pogańskiego, podobno także baza piratów. W średniowieczu do znajdującej się na szczycie kaplicy NMP urządzano pokutne pielgrzymki.
Tu modliła się m.in. delegacja mieszczan ze Sławna, którzy w 1485 r. obcięli głowę rycerzowi z podusteckich Zimowisk. Wg legendy, pielgrzymi w podziemiach tej kaplicy wyznawali swoje grzechy. Fundamenty świątyni zostały odkopane w 1997 roku przez archeologów pod kierunkiem prof. Tadeusza Malinowskiego. Na szczycie wzgórza znajdował się także cmentarz. Większość zmarłych grzebano głowami na północ. Przy jednym z dziecięcych szkieletów znaleziono dwie kłódki, prawdopodobnie o znaczeniu magicznym. Magicznym zwyczajem było także pozostawianie na szczycie monet. Znaleziono wiele średniowiecznych, kilka z XVIII i XIX w i jedną z... 1942 r.
Zawsze Słowińcy otaczali czcią święte wzgórze "Rowokół" leżące na południe od wsi Smołdzino, gdzie według starych wierzeń przebywało bóstwo słowiańskie. Dla miejscowej ludności jego imię było tak wielkie i święte, że wymawiać je mogły jedynie usta kapłana podczas uroczystości, rozniecające wśród ludzi cześć i uwielbienie dla jego wielkości i chwały.
Liczne legendy wspominają, że na wzgórzu znajdowała się kiedyś świątynia Swarożyca - syna Swaroga, boga słońca, ognia oraz mistrz w rzucaniu błyskawicami, o którym wspomina kronikarz Prokop w VI w.n.e. na Rusi. Ośrodek kultu Swarożyca znajdował się m. in. w Radogoszczy (wg Thietmara) i jest rzeczą prawdopodobną, że u Słowian Zachodnich syn Swarożyc zastąpił ojca Swaroga, podobnie jak w mitologii greckiej Zeus zajął miejsce swojego ojca Kronosa.
Wzgórze, jako symbol dawnych wierzeń, było świętością. Święte miejsce było jakby ogniskiem rozpalającym serca ideą słowiańską. W starożytności płonął tam również wieczny ogień - tzw. "olla vulcani", a stożkowaty kształt wzgórza jeszcze dzisiaj przypomina wygasły wulkan.
Potem płonęła przez wieki latarnia morska, za utrzymanie której słowińscy rybacy składali dobrowolnie tzw. dziesięciny w postaci ryb. Funkcję latarni morskiej pełniła od XIII wieku wieża kaplicy pod wezwaniem św, Mikołaja, patrona kaszubskich rybaków i żeglarzy, a zakonnicy przebywający na wzgórzu zostali zobowiązani do utrzymania wiecznego ognia.
Po przyjęciu chrześcijaństwa przez miejscową ludność - wzgórze Rowokół nadal pozostawało świętością nad świętościami. Kaplicę tu zbudowaną poświęconą Św. Mikołajowi w 1281 roku Mściwoj II przekazał klasztorowi premonstrantek w Słupsku. Przez długie wieki szły na szczyt rzesze pątników, by składać przyrzeczenia i odbywać pokutę. Wśród Słowińców znane było przysłowie: "Masz gębę otwartą jak drzwi do kaplicy na górze Rowokół" - tzn. że były zawsze otwarte dla pielgrzymów. W 1530 roku, w czasie nasilenia ruchów reformacyjnych, kaplicę zniszczono, zakonników usunięto, natomiast księdza katolickiego celebrującego mszę zamordowano na stopniach ołtarza. Ta zbrodnia ma swe odzwierciedlenie w licznych legendach (np. o rozbrzmiewaniu dzwonów stoczonych do Łupawy). Po kaplicy śladu nie zostało. Sprawcą mordu był ponoć rycerz Kromela z Duninowa leżącego na lewym brzegu Słupi. Potem w pobliskiej rzece topił się co roku jakiś człowiek. Wnoszono z tego, że jest to kara za pohańbienie świętego miejsca. Materiał z rozebranej kaplicy wykorzystano podobno później do budowy istniejącego do dziś kościoła w Smołdzinie. Treść tych legend narastała od czasów reformacji, dając wspaniały materiał dziejowy.
Przez ponad 400 kolejnych lat Rowokół pozostawał w zapomnieniu. Po dawnej świątyni nie zachowały się nawet ryciny. W 1847 roku usunięto resztki fundamentów wieży, ostatnią pamiątkę po kaplicy. Około 1850 rok gościł tu król pruski Fryderyk Wilhelm IV.
Jest jeszcze jedna historia związana z okresem II wojny światowej. Podobno pod koniec wojny Niemcy zatrzymali kilku mieszkańców Smołdzina, zawiązali im oczy i wsadzili na ciężarówkę. Założono im opaski na oczy i zdjęto je dopiero w jakichś podziemiach. Zatrzymanym kazano wykonywać jakieś prace ziemne. Potem odwieziono ich do Smołdzina i pod karą śmierci zabroniono rozmawiać o całej tej historii. Nie zostali zabici pewnie dlatego że byli Niemcami. Czy w Rowokole istnieją tajemnicze podziemia - nie wiadomo.
1 lipca 1984 roku ustanowiono tu rezerwat o powierzchni 562,81 ha w otulinie Słowińskiego Parku Narodowego na południowo-wschodnim stoku wzgórza.
Świat wygląda tu prawie jak mapa. Doskonale widać stąd jez. Gardno i jez. Łebsko. Podobno przy dobrej pogodzie w nocy widać światła duńskiej wyspy Bornholm na Bałtyku. W oddali widać latarnię morską Czołpino. Na szczyt prowadzi dość stroma ścieżka oznaczona niebieskim szlakiem. Z góry rozciąga się wspaniały widok na Smołdzino, Park Narodowy Słowiński i jeziora Gardno, Dołgie Duże, Łebsko. Na szczycie można wejść na metalową wieżę widokową.
Zobacz film: